„Kapały
wolno jałowe dni i bezsenne noce, podobne do siebie jak krople wody i
atramentu. Wykonywałem teraz swe zwykłe obowiązki machinalnie i bez sprzeciwu,
ale wcale nie czułem się lepiej. Popadłem w dziwny stan ducha. Był to rodzaj
pustki, zaćmienia, bezruchu, jakiejś koszmarnej luki w życiu, ciszy morskiej,
bez przyjaźni, bez marzeń, bez odrobiny radości czy cierpienia. Trwało to
długo, nieskończenie długo. Ale wreszcie coś się zaczęło zmieniać.”
(Zbigniew
Batko)