Jeszcze dobrze nie ostygła po czytaniu „Gra na cudzym boisku”, a ja już zaczęłam kolejny tom przygód Nastii - najwyraźniej oprócz jesiennego przeziębienia złapałam także jakiegoś Nastiobakcyla. Chociaż pewnie powinnam napisać, że mam nawrót choroby, bo przecież to mój powrót po latach do książek Aleksandry Marininej poświęconych major Anastazji Kamieńskiej. Powrót zdecydowanie udany, antybiotyk nie będzie potrzebny. Radzę jednak uważać, ponieważ „Ukradziony sen” bez problemu skradnie Wam sen i następnego dnia mogą wystąpić powikłania w postaci sporego niewyspania ;)
„Z błogim dreszczem chłonąłem z tych ksiąg chłodny i rześki wiew życia, które nigdy nie istniało naprawdę, a mimo to było prawdziwe i chciało teraz wypełnić moje wzburzone serce przypływem swych fal i rozgrywać w nim swoje losy.” (Hermann Hesse)
niedziela, 27 września 2015
niedziela, 20 września 2015
Aleksandra Marinina „Gra na cudzym boisku”
Późny październik, wokół ponure, bezlistne drzewa i hulający zimny wiatr. Do tego ciężka walizka, którą trzeba zatachać resztkami sił do sanatorium, bo oczywiście nikt nie wyjechał po nas na dworzec. Może chociaż uda się podreperować zdrowie - tylko co to za perspektywa, kiedy lekarz każe wybierać, czy chcemy leczyć kręgosłup, czy krążenie, bo obydwu rzeczy na raz się nie da? I jak długo jest się w stanie zagłuszać, stukotem maszyny do pisania, kiełkujące myśli i mimowolne spostrzeżenia, że oto COŚ się dzieje w pozornie spokojnej „Dolinie”?
Subskrybuj:
Posty (Atom)