poniedziałek, 30 czerwca 2014

M.C. Beaton „Agatha Raisin i przeklęta wieś”

Kto przy zdrowych zmysłach przeprowadzałby się do ponurego Fryfam w Norfolk? Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, kiedy większość mieszkańców wsi wyjeżdża w bardziej przyjazne rejony? Kto porzucałby przytulny dom na rzecz chaty bez centralnego ogrzewania i z tajemniczymi „świetlikami” w zaniedbanym ogrodzie, z perspektywą długich, monotonnych dni pośród mgieł i przeszywającego zimna? No pewnie, że Agatha Raisin :) Chociaż akurat niespecjalnie chyba do niej pasuje określenie „przy zdrowych zmysłach”, bowiem do Norfolk kieruje się za sprawą przepowiedni wróżki, że tam znajdzie prawdziwą miłość. I przy okazji ucieka przed myślami o Jamesie Laceyu - swoją bardzo niezdrową „miłością”. Czy główna bohaterka znajdzie coś poza kolejnym trupem?

piątek, 20 czerwca 2014

Bram Stoker „Dracula”

Kultura masowa potrafi obrzydzić mi każdy temat - głównie wtedy, kiedy go namolnie eksploatuje, a jednocześnie spłyca i tworzy z niego efektowną „wydmuszkę”, w której na próżno szukać głębszych treści. Zresztą, takie produkty często rozczarowują mnie nawet rozpatrywane tylko jako czysta rozrywka. Mam wrażenie, że takie „przeżucie” przez kulturę popularną spotkało właśnie mit wampira, ponieważ wyciągnięto z niego i zostawiono kły, krew i erotykę, a towarzyszące mu dylematy sprowadzono do „ojoj, długowieczność ma swoje wady” (o „romansie z wampirem” nawet nie chce mi się tutaj wspominać ;)). Na tym modnym, acz jednak dość jednolitym tle, książka Brama Stokera jawi się jako alternatywa dla spragnionych „czegoś więcej”, ponieważ jest to powieść z wciągającą fabułą rozpostartą między zabobonem a racjonalizmem, przygoda - z miejscem na refleksję. Postać Draculi powstała na długo przed tym, jak zaczęto, jako wzór męskości (z kłami i bez), lansować typ plastikowego chłopca i śmiem twierdzić, że od tego czasu nikt nie zdołał odebrać transylwańskiemu hrabiemu palmy pierwszeństwa. Książę jest tylko jeden!

czwartek, 5 czerwca 2014

M.C. Beaton „Agatha Raisin i martwa znachorka”

Czas na kolejną porcję mojego małego bzika, czyli na kolejny tom poświęcony... właściwie czemu? Rozwiązywaniu przez Agathę Raisin kryminalnej zagadki (ktoś jeszcze w to wierzy? ;))? Szukaniu przez nią miłości? Podejrzanym specyfikom pewnej znachorki i światu wróżb? A może totalnej amatorszczyźnie domorosłej pani detektyw, jej sercowym porażkom i lądowaniu z byle kim w łóżku, oraz rzeczywistości pozbawionej magii? W tej książce znajdziemy wszystkie te rzeczy, ponieważ autorka najpierw interesująco buduje fabułę, niczym misterny domek z kart, a następnie jednym ruchem ręki ją burzy, by pozostawić czytelnika z uczuciem konsternacji...