czwartek, 29 lutego 2024

Hermann Hesse „Pod kołami”

Jest coś smutnego w tym, że „Pod kołami” Hermanna Hessego, ponad sto lat od swojego powstania, pozostaje aktualne. Losy młodego Hansa Giebenratha pokazują nie tylko wady systemu edukacji, ale i dziwne założenia na temat kształcenia dzieci, które niestety pokutują do dzisiaj. Presja ze strony dorosłych i ich przerośnięta ambicja, ocenianie nie według indywidualnych postępów, ale według „klucza”, czy brak słuchania najmłodszych i odpowiedniej troski o zdrową równowagę w ich życiu – taki zestaw potrafi złamać nawet silną jednostkę. W takim systemie poszkodowani zostają nie tylko ci, którzy nie nadążają i trafiają pod koła, bo mam wrażenie, że również osoby, które przechodzą przez edukację „zwycięsko” zostają obciążone pewnym niewidocznym brzemieniem.
 
◊◊◊
 
1. Przód okładki zaprojektowanej przez Andrzeja Komendzińskiego.  
Powróciłam, po kilku latach przerwy, do odkrywania prozy Hermanna Hessego. I jednocześnie rozpoczęłam w końcu czytanie, zbieranej skrupulatnie, serii utworów tego autora wydawanej obecnie przez wydawnictwo Media Rodzina. Po „Gertrudzie” oraz „Narcyzie i Złotoustym” przyszła kolej na „Pod kołami”. Mam wrażenie, że jeszcze bardziej niż przy pierwszym spotkaniu, doceniam teraz styl Hessego. Każda kolejna książka jest dla mnie niespodzianką i przygodą, bo chociaż pisarz ma swoje ulubione tematy, to nigdy nie wiem, czego po konkretnym utworze mam się spodziewać, dokąd zmierza dana opowieść. Niektóre powieści podobają mi się trochę bardziej, inne nieco mniej – niuanse. Natomiast już wiem, że mogę być pewna jednej rzeczy: przyjemności płynącej z obcowania z niepodważalnie jakościowo dobrą prozą Hermanna Hessego. Zauważyłam, że działa na mnie kojąco piękny język tej prozy i realnie odpoczywam przy bezpretensjonalnym stylu autora. Czuję się po prostu błogo, jak foka na plaży ;) Powtórzę, co pisałam przy okazji opowiadań Sławomira Mrożka: urzekająca, poetycka proza. Miód na moje małe serduszko człowieka sfrustrowanego prymitywizacją współczesnego języka. Poza tym, miło jest czuć, że po drugiej stronie książki jest ktoś inteligentny, wrażliwy i pełen trafnych spostrzeżeń na temat świata i ludzi. Jest życie we wszechświecie! Czasem spotykamy je ponad granicą czasu i przestrzeni. 
 
2. Pierwsza strona „Pod kołami”.
„Pod kołami” to jeden z tych utworów Hessego, w którym ma on okazję odzwierciedlić piękno natury: akcja częściowo dzieje się w małym miasteczku, pośród porośniętych lasami gór. Uważam, że świat przyrody jest symbolem beztroskiego dzieciństwa Hansa. Z przyrodą wiążą się jego najmilsze wspomnienia, takie jak łowienie ryb, czy hodowanie królików. Zostaje mu to wszystko odebrane wraz z wdrażaniem go do systemu szkolnictwa i narzucaniem mu życiowych i edukacyjnych ambicji. Nie obserwujemy naturalnego procesu wyrastania z pewnych rzeczy, tylko właśnie: zostają mu one odebrane. Dorośli wokół niego nie widzą, jak pozbawiają chłopca najdrobniejszych przyjemności życia, a pewnie nawet nie rozumieją w czym problem. Że Hans odczuwa wyrzuty sumienia, kiedy w trakcie zasłużonych wakacji spędza godzinę na łowieniu ryb, zamiast na nauce i przerabianiu materiału z wyprzedzeniem? Na prawdę powinno być jakieś prawo zakazujące tłumaczenia swojego postępowania „dobrymi chęciami”... Zaskoczyło mnie, jak umiejętnie Hermann Hesse ukazał perspektywę dziecka. Zapominamy, jak bardzo dorośli tworzą rzeczywistość, w której dziecko funkcjonuje i jak nadają różnym elementom znaczenie – czasem poprzez brak odpowiedniego komentarza. To, co oczywiste dla dorosłego, dla dziecka nie musi takie być i może przyjmować niepomiernie duże znaczenie np. egzaminy. Jasne, lepiej zdać niż nie i presja dorosłych może wiązać się z tym, iż są bardziej świadomi konsekwencji niezdanego egzaminu. Z drugiej strony, traumatyczne wręcz przeżycia i stres Hansa związane z egzaminami pokazują, jak bardzo brakuje takiego zwykłego powiedzenia dziecku, że na egzaminach świat się nie kończy. Jak brakuje wsparcia i zrozumienia, mądrego zaopiekowania się młodym człowiekiem, żeby kształcenie było realnym rozwinięciem jego potencjału. Ale o czym ja tu bajam, przecież:
Człowiek taki, jakim tworzy go natura, jest czymś nieobliczalnym, nieprzejrzystym, groźnym. Jest rzeką spadającą z nieznanej góry i puszczą, w której brak dróg i porządku. I podobnie jak puszcza musi być przerzedzona, oczyszczona i siłą ujęta w ryzy, tak też szkoła musi człowieka naturalnego złamać, zwyciężyć i radykalnie wziąć w karby; jej zadaniem jest przeobrazić go wedle zasad podyktowanych przez zwierzchność w pożytecznego członka społeczeństwa i rozbudzić w nim te właściwości, których pełne ukształtowanie znajduje zwieńczenie w starannej dyscyplinie koszar.” (s. 65).
Przyznam, że dopiero z posłowia dowiedziałam się, że ta powieść oparta jest na wątkach autobiograficznych, co mnie poruszyło, bo nie zdawałam sobie sprawy z czym tak naprawdę mierzy się autor w tej książce. 
 
3. Tył okładki zaprojektowanej przez Andrzeja Komendzińskiego.
Początkowo, doświadczenia Hansa wydawały mi się dosyć łagodne wobec tego, czego się spodziewałam. Wiecie, przeczytałam na okładce o „unicestwianiu młodego człowieka” i od razu miałam przed oczami jakieś drastyczne sceny. A tu zwykłe doświadczenia ucznia. Szybko się jednak upomniałam (zła na siebie), że „zwykłe” (czyli powszechne) nie oznacza „normalne” (czyli takie, które powinny stanowić normę), a subtelnością też można kogoś mocno zranić. I ta książka właśnie to pokazuje. Niby wszyscy mają dobre chęci, niby chodzi o lepszą przyszłość dla dziecka, a koniec końców efekt jest tragiczny. Przy czym, uderzające jest to, jak bardzo Hans jest samotny. Z jednej strony, jego uczucia, przeżycia są niedostrzegane przez dorosłych – albo w najlepszym razie bagatelizowane, niczym jego ciągłe bóle głowy (zalecenia lekarza o odpoczynku są pustymi słowami w momencie, w którym chłopak jest tak udręczony psychicznie, że fizyczne odpoczywanie nie przynosi poprawy zdrowia). Z drugiej strony, Hans ma problemy z nawiązaniem relacji z rówieśnikami. Kiedy uczy się już w seminarium, zaprzyjaźnia się z Hermannem Heilnerem – jednak dużo go ta znajomość kosztuje. Uwidacznia się brak umiejętności Hansa w znalezieniu równowagi w życiu, jak również niedocenianie przez szkołę wpływu przyjaźni na rozwój młodego człowieka. Hans Giebenrath popada w skrajności: albo poświęca przyjaciela dla nauki, albo zawala naukę dla przyjaciela. Nie jest w stanie pogodzić tych dwóch rzeczy.
 
 
4. Detale „Pod kołami” wydanego przez Media Rodzina.

5. Ponieważ... każdy margines jest unikatowym płatkiem śniegu?
Ta niezwykła treść zamknięta jest w całkiem przyjemnej oprawie – niestety, nie idealnej... Gdybym „Pod kołami” traktowała tylko jako przedmiot do postawienia na półce, to mogłabym powiedzieć, że jest to jedna z najładniej wydanych książek, jaką widziałam w ciągu ostatnich lat. Bardzo podoba mi się połączenie zdjęć na okładce – przenikanie się obrazów daje intrygujący efekt. Jeżeli autor oprawy graficznej, Andrzej Komendziński, jest twórcą tego „kolażu”, to gratuluję niezwykle kreatywnego wykorzystania gotowych zdjęć, a jeżeli użył gotowego „kolażu” – to gratuluję umiejętności wyszukiwania pięknych kompozycji ;) Jest w wyglądzie tej książki coś takiego, że mam wrażenie iż nie jest ona tylko ładnie wydana – jest pedantycznie wycyzelowana. Podobają mi się takie szczegóły jak połączenie kolorów (ożywienie szarości zdjęć barwnymi elementami), wzór z „H” na wyklejce, czy dobór czcionek. W połączeniu z porządnym papierem i twardą oprawą daje to elegancki i nowoczesny wygląd. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie zachciało mi się tej książki czytać. Niestety, to wydanie ma poważną wadę, obniżającą komfort czytania, czyli dziwnie dobrane wielkości marginesów stron – na czele z  wąziutkim wewnętrznym marginesem (tym od strony grzbietu książki). W połączeniu ze sztywnymi okładkami i ciężko otwierającą się książką, te wewnętrzne marginesy sprawiają, że tekst przy środku książki jest słabo widoczny. Jest to frustrującą przy względnie niedużej powieści jak „Pod kołami”, a staje się męczące przy grubszych utworach Hessego jak np. „Narcyzie i Złotoustym” (aż boję się sięgać po grubiusieńką „Grę szklanych paciorków”...). Do tego każdy margines na stronie ma inną szerokość: największy jest dolny, natomiast węższy od niego górny jest jeszcze optycznie zmniejszony nagłówkiem z numerem stron i nazwiskiem autora/tytułem powieści. Całość wygląda po prostu jakby tekst był krzywo nadrukowany na stronie. Dla mnie jest to przerost formy (wizualnej, estetycznej strony książki) nad treścią (funkcjonalnością książki). Głupi błąd, który pogrążył świetny projekt graficzny tej serii. Wielka szkoda. 
 

autor: Hermann Hesse

tytuł: Pod kołami

tytuł oryginalny: Unterm Rad

tłumaczenie: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska

wydawca: Media Rodzina

ISBN: 978-83-8008-874-0

projekt okładki: Andrzej Komendziński

oprawa: twarda

wymiary: 20,2 × 13,4 × 2,3 cm

liczba stron: 256

waga: 367 g

cena: 32,00 zł

moja ocena treści: 4/5

moja ocena wydania: 3/5
 
PS A może przekombinowuję relacje międzyludzkie, szukając jakiegoś wydumanego pokrewieństwa dusz? Może powinnam brać przykład z niektórych chłopców uczących się razem z Hansem w seminarium, gdzie: „Istniały też przyjaźnie mające fundament w innym rodzaju umowy i wspólnoty dóbr. I tak posiadacz szynki będącej obiektem żarliwej zazdrości znalazł uzupełnienie w synu ogrodnika ze Stammheim, u którego dno szafy usłane było dorodnymi jabłkami. Zajadając się kiedyś swoją szynką, poczuł pragnienie i poprosił kolegę o jabłko, częstując go w zamian szynką. Usiedli więc razem i w czasie ostrożnej rozmowy wyszło na jaw, że gdy tylko skończy się ta szynka, natychmiast pojawi się druga, oraz że również właściciel jabłek aż do wiosny będzie mógł korzystać z ojcowskich zapasów. I w ten oto sposób zawiązała się solidna relacja, która przetrwała niejeden alians zawarty na gruncie bardziej idealnym i patetycznym.” (s. 105 – 106)? Tooo... kto ma szynkę? W zamian może znajdę parę jabłek na dnie szafy - ligoli, jedynych słusznych! ;P

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy blog! Na pewno będę częściej odwiedzać. Zapraszam też na mojego nowego bloga - mylifeline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że uda mi się częściej pisać ;)

      Usuń